Flesz: czarny poniedziałek Polaków, dziś Kubot-Gaba

Flesz: czarny poniedziałek Polaków, dziś Kubot-Gaba

Fatum wisi nad Michałem Przysiężnym. Polak był zmuszony poddać wygrany mecz z powodu kontuzji. Urszula Radwańska kontynuuje serię meczów bez zwycięstwa. Nazbierała ich już dziewięć.

Michał trafił w pierwszej rundzie na Marinko Matosevicia. Początek meczu zapowiadał wyrównane starcie, w którym mogą zadecydować pojedyncze przełamania (jeden i drugi serwował na starcie bardzo dobrze). Wszystko posypało się u Australijczyka w szóstym gemie, w którym stracił podanie. Od tego czasu był bardzo chimeryczny, bardzo dużo psuł i sprawiał wrażenie obrażonego na cały świat. Brakowało tylko okrzyku „z kim ja przegrywam?!”. Polak świetnie dostosował się do tej sytuacji. Grał swoje, przebijał wszystko na drugą stronę, zostawiając rywalowi szansę na wyrzucenie piłki w aut lub w siatkę. W ten sposób po raz drugi w tej partii przełamał go i wygrał pierwszą odsłonę 6-2.

Już wtedy byłem przekonany, że tego meczu nie można przegrać. Marinko podszedł do drugiego seta bojowo, z wiarą w odwrócenie losów spotkania. Michał szybko mu wiarę jednak odebrał. W czwartym gemie go przełamał, następnie utrzymał podanie i jeszcze raz przełamał. Było 5-1. Od 3-1 już widać było po Matosevicu, że jest pogodzony z porażką. Próbował jeszcze jakichś zrywów, ale nic mu w tym meczu nie wychodziło. Miał kilka pojedynczych efektownych zagrań, ale najczęściej wymiany kończyły się jego niewymuszonymi błędami. Przy 5-1 nikt nie mógł mieć wątpliwości, czy ten pojedynek zakończy się w przeciągu kilku minut. Polak podawał na mecz i… za łatwo oddał tego gema. Wtedy zapaliła się lampka: Michał nie lekceważ, tylko kończ to jak najszybciej. Przysiężny miał inny plan.

Marinko utrzymał serwis i chwilę później Polak miał kolejny serwis na mecz. Zaczęło się nieźle, Michał skutecznie zaatakował i skończył wolejem. 15-0. Następnie było już tylko gorzej. Najpierw fatalnie wyrzucił forehand, później został świetnie minięty. 15-30. Matosević nieźle zaatakował drugie podanie i zdobył dwie szanse na odrobienie drugiego przełamania. Zrobił to za pierwszą okazją i zrobiło się 5-4*. Australijczyk słabo zaczął tego gema. Po nieczystym uderzeniu Przysiężny miał 0-15. Następna wymiana zadecydowała o rezultacie tego starcia. Po ataku przy siatce Matosević zagrał przeciw nogom rywala. Michał potknął się, upadł i błyskawicznie poprosił o interwencję lekarza. Od razu było widać, że nie jest dobrze. Długo był opatrywany, ale wrócił na kort. Myślał, że może uda się jeszcze dzięki podaniu jakoś ten set dokończyć zwycięsko. Niestety. Marinko był już za bardzo nakręcony, a Przysiężny nie startował do części piłek. Australijczyk utrzymał podanie, a następnie przełamał Polaka. Po asie na 15-0 6-5, do którego nie dał rady ruszyć, Przysiężny skreczował.

Inaczej było z młodszą z sióstr Radwańskich. Krakowianka przegrywała w pierwszym secie już 1-4, ale ambitnie walczyła do końca. Wybroniła dwie piłki setowe, by następnie odebrać rywalce serwis. Ula podawała na 5-5, ale Yanina Wickmayer wyszła na 15-40 i tym razem swoją szansę wykorzystała. Końcówka pierwszej partii jednak napawała umiarkowanym optymizmem. Ula kontynuowała lepszą grę i w drugiej odsłonie szybko objęła prowadzenie 3-0. Później panie grały gem za gem i wszystko zepsuło się od stanu 5-3. Belgijka utrzymała podanie na 5-4, następnie przełamała serwującą Polkę na seta. Jedenasty gem również należał do niej. Radwańska podawała wtedy na tie break, jednak podobnie jak w pierwszym secie rozpoczęła swój gem serwisowy od 15-40, by w następnej wymianie go skończyć. Ula 4-6 5-7.

Ostatni na placu boju w tym tygodniu pozostał Łukasz Kubot, ale wszystko wskazuje na to, że jednak długo na nim nie pobędzie. Zmierzy się dzisiejszego wieczoru z Teimurazem Gabaszwilim, który niewątpliwie jest w dużym gazie. Jak już pisaliśmy wcześniej: w Monako postawił się Rafie Nadalowi, a w Barcelonie odprawił Davida Ferrera, który w Monte Carlo wyeliminował Nadala. Starcie z Rosjaninem będzie niezwykle ciężkie, ale nie odbieramy Polakowi szans. Będziemy mu kibicowali. Tak samo, jak kibicujemy Michałowi Przysiężnemu, aby szybko wrócił do pełni zdrowia i na kort. Wiemy już, że może to potrwać kilka tygodni.

About the author